Wróćmy do przyjemniejszych spraw. W domu czekała na mnie dzisiaj paczuszka ze Stanów. A w paczuszce tej trzy cudeńka. Jak stałam się posiadaczką tych cudeniek? Całkiem niedawno zachciało mi się lakierów Lippmann - naoglądałam się swatchy, a że jestem wzrokowcem to szybko zapragnęłam mieć kilka sztuk u siebie. Ale najpierw postanowiłam poprosić o radę koleżankę. Moja amerykańska znajoma zapytana o trzy lakiery Lippmann, które muszę mieć odpowiedziała 'Bad Romance, Waking Up In Vegas & Happy Birthday' - więcej nie trzeba mnie było nakłaniać. I oto mam, i już kocham. Mam niby tańsze odpowiedniki tych lakierów, ale to jednak nie to (na dniach zdjęcia porównawcze). A póki co zdjęcia moich cudeniek w buteleczkach. Przepiękne są.
BAD ROMANCE:
HAPPY BIRTHDAY:
WAKING UP IN VEGAS: