Jose Cuervo nie sponiewierał mnie tak, jak się spodziewałam. Jestem dzisiaj tylko trochę niewyspana, bez oznak jakiegokolwiek kaca. Jose, może zostaniemy najlepszymi przyjaciółmi? :)
Długo czekałam na Muppety. Miał to być prezent urodzinowy - niestety, nie dane mi to było. Zamówione w październiku dotarły do mnie 23 grudnia. Po drodze przeszły tyle, że mogłyby o podróży do Polski napisać książkę. Ale na szczęście już je mam - a warto je mieć. To jedna z lepszych ostatnio kolekcji, które wpadły mi w ręce.
Nie ma wśród niż żadnego kremu. Jest sześć glitterów, fleksy, shimmery i coś a'la folia. Cuda :)
OPI MUPPETS COLLECTION - swatches:
Kolekcja ta dzieli się na dwie części: glitters i reds & neutrals. Brokaty są faktycznie brokatowe :) 4/6 to drobny brokat z większymi, heksagonalnymi płatkami. Dwa to multibrokaty, które są fantastycznie. Czerwienie i kolory neutralne to cztery niesamowite odcienie czerwieni, szampańska folia z brokatem oraz duochromowe flakies w ciepłym brązie.
Jedziemy po kolei :)
Designer... De Better! to szampańska folia z drobno zmielonym rdzawym brokatem. Kolor jest niesamowity - chciałam go mieć od początku, bo, imo, jest wyjątkowy. Niespotykany i strojny, na karnawał jak znalazł. Aplikował się świetnie, dwie warstwy dają całkowite krycie.
Warm & Fozzie to mój kolejny ulubieniec. Nie przepadam za takimi odcieniami brązu - wolę jednak chłodniejsze, bardziej szarawe brązy. Ale ten mnie urzekł. Czym? Chyba formułą - bo to piękne, duochromowe flakies, które bursztynowej bazie dodają niesamowitego kopa. Najpiękniejszy lakier w całej kolekcji :)
Excuse Moi! to kryjący multiglitter. Baza jest różowawa z takim samym drobnym brokatem. W całej tej mieszance są też niebieskie, srebrne, zielonkawe i czerwonawe drobiny. Nieco większe niż brokat bazowy ale nie tak duże jak heksagony z innych lakierów.
Rainbow Connection. Mam już takie trzy lakiery - Happy Birthday Deborah Lippman, kardasziankowe Rainbow in the S-kylie oraz Circus Confetti Essence.RC niczym mnie nie zaskakuje ale i tak uważam, że jest ładny. To typowy multibrokat - bezbarwna baza z mnóstwem zatopionych w niej drobinek. Brokat jest różnorodny - mały, średni, duży, okrągły, kwadratowy, sześciokątny... Jak się człowiek postara, to przy trzech warstwach można uzyskać kryjący efekt. Ale dla mnie to jednak bardziej lakier do layeringu.
Gone Gonzo! to drobny niebieski brokat (w bezbarwnej bazie) z większymi srebrnymi heksagonami. Trzy warstwy dają pełne krycie.
Divine Swine to siostra Gone Gonzo! tylko w biskupiej purpurze. Drobny fioletowy brokat i srebrne heksagony. Podobnie jak w przypadku GG! trzy warstwy kryją na przyzwoitym poziomie.
Animal-istic to coś pomiędzy shimmerem a glass flecked. Pomarańczowy odcień czerwieni, bardzo smaczny :D Kryje juz przy dwóch warstwach.
Wocka Wocka!. Mniam - metaliczna, karminowa czerwień. Robi piorunujące wrażenie na osobach, które zwracają uwagę na dłonie. Już jedna warstwa ładnie kryje, ja jednak położyłam dwie.
Meep-Meep-Meep to ciężki do sfotografowania kolor. To mocno różowa czerwień, której czerwoność ciężko uchwycić na zdjęciu. Formuła to glass flecked. Kolor zwraca uwagę i jest dość zdobny.
Pepe's Purple Passion to ciężki kolor. Śliwkowy fiolet który ma w sobie fleksy. Po pomalowaniu paznokcie wyglądają brzydko - warstwa bezbarwnego top coata to konieczność. Sam lakier tworzy szorstka, taką grudkowata powierzchnię. Do tego wysycha na taki brzydki pół-błysk, który trzeba podbić czymś jeszcze. Z warstwą (albo dwiema...) top coata kolor jest obłędny. Z daleka krem, z bliska fantastyczne, nieco nieśmiałe fleksy.
Fresh Frog of Bel Air to drobny zielony brokat ze srebrnymi, heksagonalnymi drobinami.
I na koniec Gettin' Miss Piggy Wit It. Czerwony brokat z heksagonalnymi drobinami w srebrze i czerwieni. I właśnie te duże czerwone drobinki różnią GMPWI od innych brokatów z tej serii.
Niesamowita kolekcja, nie ma co. 8/12 kolorów będę nosić często. A i tymi glitterami raz na jakiś czas pomaluję paznokcie z przyjemnością.
Na koniec chciałabym uzupełnić moją recenzje POSHE. Top coat jest świetny ale nie z brokatowymi lakierami. Każdy jeden glitter który miałam na sobie z warstwą POSHE po kilku godzinach odpadał z paznokci w całości. Stało się tak z Romanticism Ruby Finger Paints, Love Marilyn China Glaze, Nail Junkie Sinful Colors i wczorajszym Excuse Moi!. Oto co dzisiaj zostało z mojego wczorajszego mani (i wcale nie odrywałam lakieru z paznokci; sam odpadał, jak tynk ze ścian...):