Swatche jesiennej edycji limitowanej China Glaze. Napaliłam się na nie wczesnym latem jak ten przysłowiowy szczerbaty na suchary i, na szczęście, nie było srogiego rozczarowania (chociaż niektóre swatche w sieci były tak kiepskie, że byłam bliska rezygnacji z zamówienia całego standu).
Zaczynamy od Downtown:
Scyscraper. Niebiesko-srebrny brokat w niebieskiej bazie. Przy trzech warstwach kryjący. Brokat jest drobny, inny niż w, na przykład, Ruby Pumps czy Mummy May I? albo C-C-Courage a już zupełnie różny od brokatów OPI z kolekcji Burlesque. Nie wydaje mi się, że będzie odpowiedni do layeringu.
Concrete Catwalk. Szary z niebieskawym podbiciem. Dużo ciemniejszy niż Recycle, w nieco innej tez tonacji - Recycle jest ciepły, Concrete Catwalk jest chłodny. Najbardziej z całego setu kojarzy mi się z Nowym Jorkiem (w concrete jungle chyba są concrete catwalks? :))
Westside Warrior. O mamuniu, ideał. Zgniła zieleń z domieszką khaki. Gęsty, głęboki krem. Co mogę o nim więcej napisać skoro wszystko zawiera się w słowie ideał? :)
Trendsetter. Uwielbiam takie musztardowe brzydactwa. A Trendsetter ma jeszcze shimmer, to już w ogóle dodaje mu urody godnej Ugly Betty ;) A teraz na serio - bardzo, bardzo ładna zielona żółć. W sumie ni to zieleń, ni żółć. No typowa musztarda. I do tego piękny shimmer. Must have tej jesieni.
Loft-y Ambitions. Najbrzydszy. Bordo z shimmerem, brzydkim shimmerem - to trzeba zaznaczyć. Kolor rodem z babcinej, śmierdzącej naftaliną toaletki. Do tego tylko stare futro i moher na głowie. Ja spasuję.
Midtown Magic. Shimmer w bordowej bazie, która przy dwóch warstwach nabiera czarnego pobicia. Niecodzienny ale na pewno ciekawy. Na imprezy będzie jak znalazł.
UPTOWN:
CG in the City to srebrny, bardzo drobny brokat. Wiem, że na moim zdjęciu nie prezentuje się on najlepiej, ale w rzeczywistości jest całkiem ładny. Może na jakiejś konkretnej w kolorze bazie będzie wyglądać lepiej?
Urban-night to ciemny, biskupi fiolet. Niby nic odkrywczego, ale jednak bardzo mi się podoba :)
Traffic Jam to żywa, jasna fuksja. Kolejny mało jesienny kolor na jesień, ale na te ostatnie letnie dni jest jak znalazł.
City Siren to najdziwniejsza czerwień, jaką widziałam. Ma w sobie róż i brąz, w zależności od światła wygląda albo rdzawo albo lekko malinowo. W świetle dziennym to przyjemna, trochę chłodna czerwień.
Street Chic to kolejny kolor w typie Particuliere - mleczny brąz z odrobiną szarości. Do niedawna takie kolory u mnie dominowały, dlatego Street Chic bardzo, bardzo mi się podoba.
Brownstone to ceglasty, ciepły brąz. Nie bardzo w moim typie, ale paznokcie nim potraktowane wyglądają bardzo elegancko.
Kremy wymagają dwóch warstw, shimmery podobnie. Brokaty najlepiej wyglądają przy trzech, chociaż w przypadku CG in the City czwarta by nie zaszkodziła.
Must haves? Zdecydowanie Trendsetter i Westside Warrior.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz