Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Isana. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Isana. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 26 lipca 2012

Małe zakupy i prośba.

Bartek wybierał się do centrum, zabrałam się z nim i ja. Jestem zmęczona siedzeniem w domu i nawet najmniejszy wypad do Rossmanna to dla mnie atrakcja :D

W Rossmannie nabyłam to:


Dwa kremy do rąk Isany (jestem pożeraczem kremów do rąk, w moim zeszycie na publikację czeka chyba z siedem albo osiem recenzji :D) i masło do ciała Alterry (kupione po przeczytaniu posta Niecierpka - nie mogłam się oprzeć :D).






Masło ma niesamowity zapach i fantastyczną konsystencję. Testy już dzisiaj wieczorem.

A teraz prośba. Czy możecie polecić mi coś *mocno* nawilżającego do ciała? Mam bardzo wrażliwą skórę nóg i rąk (tak wrażliwą, że po wszelkich peelingach boli mnie ona przez kolejne dwa dni), która jest sucha jak wiór. Szukam czegoś, co mnie nawilży na dłużej niż kwadrans. Do brzucha używam świetnego Tummy Butter Palmersa, do ciała kupiłam kiedyś w aptece też balsam tej marki - ale niestety, takie nawilżenie to dla mnie za mało. Żel aloesowy położony pod nawilżacz daje rade, ale za dużo z tym roboty i nie chce mi się tak cackać. Chce kosmetyku wielofunkcyjnego, działającego długofalowo a nie doraźnie. I co jest jeszcze dla mnie ważne - bez mocznika, bo ten mnie podrażnia.

Mam cichą nadzieję, że może to masło da radę na dłuższa metę, ale jednak wolałabym się zabezpieczyć. Jak macie jakieś pomysły to, bardzo proszę, dajcie znać :)

wtorek, 10 lipca 2012

Hit PRLu - woda brzozowa.

Woda brzozowa. Flagowy produkt PRLu. Sama pamiętam, jak stałam z mamą w kolejce do kiosku ruchu i pan, który stał przed nami poprosił o wodę brzozową, po czym od razu odkręcił butelkę i za jednym razem wlał w siebie zawartość szklanego, przaśnego opakowania. Scenka podobna do tej z Misia, tylko u nas kiosk był wolnostojący, mróz szczypał po pysku a pan był z tych bardziej żulowatych smakoszy ;) Klik do sceny z Misia :)

A tu jeszcze cytat z Nonsensopedii:
Woda brzozowa – wytwarzany w czasach realnego socjalizmu produkt przemysłowy, pochodzący z Rosji. Wg producenta Preparat do pielęgnacji włosów zawierający ekstrakt z liścia brzozy i tataraku. Zmniejsza objawy łupieżu. Wzmacnia włosy, nadaje im puszystość, miękkość oraz elastyczność, zaś według szerokiej rzeszy konsumentów – smaczny i niereglamentowany napój alkoholowy dostępny w kioskach i sklepach z kosmetykami.


A oto co ma robić brzozówka:



Jak mamy stosować (jakby kto nie wiedział, że to się wciera a nie pije):



Składzik (nieco przydługawy jak na mój średnio znający się na składach gust, ale innej nie mogę znajść na wsi :/):



Przejdźmy do moich wrażeń. Powiem szczerze - nie wiem na co liczę stosując tę wodę :D Poszłam ze stadem owiec - naczytałam się, jaka ta woda super hiper ekstra kul no to kupiłam, skoro jest w Rossmannie na półce (w cenie 6,50 za pół litra). Wcieram jak mi się przypomni (czyli ze trzy razy w tygodniu) od dość dawna (jeszcze jak miałam włosy po pas, a ścięłam je trzy miesiące temu). Zużyłam już jedną całą zero połówkę a teraz męczę drugą i chyba ostatnią. No chyba że po porodzie coś mi się z włosami stanie, że będe musiała o nie szczególnie dbać (odpukać w niemalowane).

Zgodzę się, że woda ta fajnie odświeża włosy i faktycznie zapobiega łupieżowi (zwłaszcza temu kosmetycznemu, z którym miewam spore problemy :/) - także tutaj się sprawdza i wrażliwcy mogą być z niej zadowoleni. Poczytałam też, że przyspiesza porost włosów - tego nie zauważyłam. Ale ja zawsze (i od zawsze) mam na głowie pełno tych tzw. baby hairs - nigdy nie mogłam sobie zrobić ładnej, ulizanej fryzurki bo te małe kutafonki żyły własnym życiem i zamiast wyglądać jak zacna balerina wyglądałam jak wkur*iony Chopin :/ Więc wzmożonego wzrostu dziecięcego puszku nie zauważyłam, ale nie zdziwiłabym się, gdyby faktycznie jakieś te delikatesy to był efekt stosowania wody brzozowej.

Jest to taki produkt, o którego działaniu trzeba się przekonać osobiście, bo na jednych może działać a na drugich ni wuja. Ja stosuję ją przede wszystkim by zapobiec nawrotom łupieżu kosmetycznego.

Denerwujący jest zapach - nie znoszę tego zielno-śmiesznego smrodku. I kolor - cóż, kojarzy mi się laboratorium analitycznym i próbkami wiadomo czego ;) Źle pomyślana jest tez butelka - ja zawsze niewielką porcję brzozówki przelewam do butelki z atomizerem, bo wlew w tej isanowej butli jest tragiczny :/