Pokrótce: przygotowujemy sobie jakąś plastikową powierzchnię (w moim przypadku woreczek strunowy), folie spożywczą (pocięta na 10 niedużych kawałków) i lakiery, którymi będziemy robić maziaki. Paznokcie można wcześniej potraktować kolorem bazowy. Kiedy mamy 100% pewności, że baza jest sucha zaczynamy zabawę: na woreczku rozprowadzamy lakier (nieduże krople, każdy paznokieć trzeba traktować nową porcja lakieru) - od Was zależy, ile ma to być kolorów. U mnie są dwa - czerwień i błękit. Ważne, by lakiery były raczej z tych gęstych. Krople powinny być blisko siebie. Folię spożywczą mniemy (u know what I mean) i taki kulasek maczamy w lakierze po czym pieczątkujemy paznokieć - w zależności od tego, jaki efekt chcecie uzyskać można przypieczątkować raz, dwa, trzy... U mnie są to dwa ruchy folią spożywczą. Et voila, to wszystko ;) Na każdym paznokciu powtarzamy CAŁĄ procedurę. Warto też pociągnąć paznokcie topem, by wzór nieco się rozmył i nabłyszczył ;)
Jutro będę kombinować z delikatniejszą bazą (myślę o Enticing CN) z jakimiś pastelami na wierzchu.
Jak Wam się podoba mój pierwszy saran wrap mani? Spróbujecie na własnych paznokciach czy to raczej nie dla Was?