czwartek, 15 września 2011

BB inaczej.

Ciężki dzień. Od 7:30 zajęcia, potem projekt edukacyjny (nie wiem po co wprowadzono realizację tych projektów, toż to nikomu niepotrzebna strata czasu...), potem rada i na końcu zebranie z rodzicami. A jutro ognisko z moimi dzieciakami...
W domu czekała na mnie miła niespodzianka - paczuszka z Korei. Crystal Finish Pact to jasny, żółty puder w kompakcie. Całość zamknięta jest w eleganckiej, plastikowej (chociaż stylizowanej na metal) puderniczce. Puderniczka ma dwa poziomy - z puszkiem oraz z lusterkiem i pudrem. Otwieranie jest wygodne a całość jest lekka i poręczna. Szkoda, że nie ma welurowego etui.
Cena to około $14 przy gramaturze 14g.

Jest to puder matujący. Kupiłam go z myślą o poprawkach w ciągu dnia. Nie zawsze ich potrzebuję, ale są dni, gdy moja strefa T przetłuszcza się bardziej, i właśnie na takie okazje kupiłam sobie BB w pudrze ;)
Kolor jest idealny - nie ma w nim ani grama różu, jest za to dużo żółci, która na twarzy pięknie wtapia się w cerę.
Po pierwszym teście mogę powiedzieć, że efekt końcowy jest podobny do tego, który daje puder sypki SkinFood - satynowy, żywy mat. Nałożony pędzlem daje delikatne, transparentne wykończenie, natomiast położony dołączonym puszkiem wygląda jak podkład - czyli to taki kosmetyk 2w1.
Jutro na wycieczce sprawdzę, jak się sprawuje w terenie.


Update: po całym dniu w terenie, w wietrznej ale bardzo ciepłej pogodzie, moja twarz jest ciągle świeża i matowa. Rano nałożyłam puder puszkiem na krem WaterDrop Lioele. Nie wykańczałam makijażu niczym innym, nałożyłam tylko trochę brązera. Crystal Finish Pact przeszedł testy pomyślnie w warunkach tak jakby ekstremalnych. Jestem zadowolona.









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz