niedziela, 24 czerwca 2012

Catrice Revoltaire - dużo zdjęć.

Po dokładniejszym zbadaniu kosmetyków z edycji limitowanej Revoltaire stwierdzam, że kocham róż, szminki i lakiery a cienie są, niestety, takie se (no ale to opakowanie *.*).




Róż jest śliczny - nie daje mocnego koloru, raczej poświatę z mocnym rozświetleniem. Jest to kosmetyk dla bladych twarzy, na tych ciemnych nie będzie widoczny.





Cienie są dla mnie rozczarowaniem. Są słabo napigmentowane, liner tępy i tragiczny w obsłudze. A opakowanie takie ładne... W porównaniu do cieni z Big City Life Revoltaire wypada słabiuteńko, niestety.





toxic combination

explosive combination

Szminki są superowe :D Kremowe, satynowe, kryjące. Bloody Red to piękna, klasyczna czerwień, a Colour Bomb to koral jakiego szukałam od dawna.











No i lakiery. Nie są mocno odkrywcze ale są ładne. I fajne mają formuły - bezproblemowo malowało mi się wzorniki.

innocent toxin, attracting camouflage, colour bomb, colour of honor, mission lilac





Uf. To byłoby na tyle. Testowałam też środkową szminkę w kolorze nude i na mojej łapie była bardzo nude, w ogóle nie było widać, gdzie pomazałam się szminką. Dlatego znowu podziękowałam.
Muszę zastanowić się co zrobić z paletkami - z jednej strony chętnie bym je sobie zostawiła (opakowanie) a z drugiej puściła w świat...