sobota, 9 czerwca 2012

Om nom nom nom!

Się mi przyszalało w lokalnych drogeriach. Jak Bartek zobaczył siatkę pełną lakierów to tylko wywrócił oczami, popukał się w czoło i wyszedł z mojego lakierowego laboratorium ;)



Chyba każda szanująca się essensomaniaczka wie, że do Rossmannów trafiła nowa edycja limitowana A New League. Ja swoje rzeczy brałam z ledwo wyniesionych z zaplecza kartonów :D Capnęłam puder, lakiery i cienie (te ostatnie to nie wiem po co, tak rzadko się maluję no ale mania posiadania była silniejsza i chwilowo mnie ogłuszyła).


Lakiery, chociaż mało odkrywcze to jednak bardzo mi się podobają:

my retro jacket's red, too blue to be true


oh de prep, tommy's favorite green

No a teraz to, co spowodowało, że małż uzmysłowił sobie w końcu, że mieszka z wariatką:




101, 102, 103

104, 105, 106

107, 108, 109

110, 111, 112
Długo dumałam nad nimi w drogerii. No chyba z 30 minut stałam, gapiłam się, oglądałam z każdej strony. Nie potrafiłam się zdecydować. A że są tanie jak barszcz (niecałe 9 zeta) to w końcu wzięłam wszystkie. Nie żałuję :D

101, 102, 103

104, 105, 106

107, 108, 109

110, 111, 112
Om nom nom. Nie wiem do czego ręce włożyć :D