sobota, 9 czerwca 2012

Essie Good To Go, Seche Vite & Poshe - recenzja porównawcza.


Przyszło nam żyć w czasach, gdy każda sekunda jest na wagę złota. Dlatego tak bardzo cenię sobie szybkoschnące top coaty :D

Będzie to porównawcza recenzja trzech produktów: Essie Good To Go, Seche Vite Fast Drying Top Coat i Poshe Super Fast Drying Top Coat. Wszystkie trzy działają na podobnej zasadzie – nakładane na mokry lakier łączą wszystkie jego warstwy w jedną, trwałą i odporną na różnorakie czynniki warstwę lśniącego koloru.
Na wstępie zaznaczę też, że absolutnie nie toleruję wysuszaczy w oliwkach czy sprejach – takie wynalazki dla mnie a big no no, i raczej się do ich używania nie przekonam.



Essie Good To Go był moim pierwszym. Zużyłam dwie buteleczki a teraz przez sentyment mam w szufladzie mini wersję. Uważam, że jest to świetny wysuszający top coat. Faktycznie zaraz po nałożeniu było się good to go – lakier momentalnie wysychał na tyle, by móc się posługiwać dłońmi bez specjalnego uważania na mokre paznokcie. Dlaczego więc postanowiłam skoczyć w bok z innymi tego typu kosmetykami? Przez zwyczajną ciekawość – przecież jest prawdopodobieństwo, że gdzieś tam w świecie jest coś lepszego.



I tak w poszukiwaniu lepszego trafiłam na Seche Vite. Seche Vite, który jest bardzo chwalony w sieci. Oczekiwałam czegoś na równi z Essie. Zawiodłam się na całej linii. Seche Vite, owszem, wysusza. Ale nie szybko. Czas wysychania lakieru potraktowanego SV to jakiś kwadrans +/- kilka minut (zależy od lakieru, wilgotności i temperatury powietrza itp.). Poza tym Seche śmierdzi, i to śmierdzi strasznie. Wyziewy z butelki na tyle uprzykrzały mi życie, że nie byłam w stanie malować paznokci w zamkniętym pomieszczeniu – w środku zimy otwierałam okna na oścież by ten smrodek nie zalegał w czterech ścianach. No i chyba największy minus tego specyfiku – nie dogadywał się z niektórymi lakierami. 'Ściągał' lakier z końcówek. Świeży manicure wyglądał na sfatygowanego kilkudniowca. I to była chyba kropla dopełniająca tę czarę goryczy – zużyłam 1/3 butelki i powiedziałam 'żegnaj, SV; nie dane nam było długie współżycie'.



I na koniec mój ulubieniec. Ulubieniec, którego już opisywałam i od tamtej pory nic się w jego kwestii nie zmieniło. Paznokcie suche zaraz po nałożeniu tc, zero smrodku, zero nieestetycznych końcówek, lakier lśniący lustrzanym blaskiem przez długie (Jessica) dni. I do tego jest niesamowicie wydajny. Dużą butlę otrzymałam końcem listopada i od tamtej pory ulałam chyba dwie buteleczki – fakt, że nie maluję paznokci codziennie, ale te trzy razy w tygodniu mi się zdarza. Wprawdzie używam na zmianę dwóch buteleczek (Poshe lubi zostawiać sobie na pędzelku czerwone lakiery – dlatego mam jedną butelkę tylko do czerwieni i pochodnych a drugą do reszty – i to jest chyba jego jedyna wada, z którą jednak da się żyć) no ale, heloł... z dużej butli praktycznie mi płynu nie ubywa – była to inwestycja na lata, zdecydowanie.

Podsumowując: swojego ulubieńca już mam (Poshe), zastępcę też mam (Good To Go). Mam też i zdecydowanego antyfaworyta (Seche Vite), którego nie polecam nikomu. W cenie Seche można mieć Poshe albo Essie, które są zdecydowanie lepsze niż słynny SV. Powszechnie dostępnycm TC typu fast drying jest na pewno Essie (Douglas i z tego co mi się o oczy obiło SuperPharm) a później Seche (Allegro), w poszukiwaniu Poshe trzeba się pofatygować na eBaya niestety. Ale warto :)