Wyzbierałam się i pojechałam do Natury, capnęłam kremidło i wróciłam do chaty. Po wcześniejszych rossmannowych testach wiedziałam, że najodpowiedniejszy będzie dla mnie środkowy odcień czyli Light. W DN ten krem na promocji kosztuje 17,99 a w Rossmannie 22,99 bez promocji. Tubka ma 30ml pojemności, więc nie jest to wcale najtańszy kosmetyk - Garnier ma 50ml i jest sporo tańszy, zwłaszcza w promocjach.
Dzióbek jest zaklajstrowany, dzięki temu mamy 100% pewność, że nikt wcześniej (mimo wyłożonych testerów) naszego kremu nie macał.
Kolor jest przyjemny - środkowy to beż. Fair też nie jest jakoś mocno jasny, ale ma w sobie za dużo, jak na mój gust, różu. Najciemniejszego niestety nie testowałam.
Konsystencja jest rzadka, typowa dla płynnych podkładów tej marki ;) Nie byłabym sobą, gdybym od razu po przyjściu do domu nie nałożyła go na twarz. I po tym pierwszym nałożeniu mogę stwierdzić, że się raczej z tym bebeszem polubimy - ładnie wtopił się w moją cerę, wyrównał jej koloryt i w sumie to tyle. Nie przykrył niespodzianek (a producent to obiecuje). Zobaczymy jak będzie z nawilżeniem.
I jeszcze na koniec małe porównanie z bebikiem Garniera (odcień Light).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz